Komentarze: 0
— Pani otoczona tylu hołdami, iż przywykła je lekceważyć... Niech pani jednak pojmie, że ja nie jestem człowiekiem podobnym do innych! otóż i czuje odmiennie, nie tak, jak wszyscy. Ja... ja dla pani byłbym zdolny...
Zatrzymał się, szukając w wyobraźni jakiegoś porównania odtwarzającego ogrom porywu jego uczuć.
Znalazł -- potworność! i potem chłodnym oblewając się przed wywołanym obrazem, wyrzekł:
— Ja byłbym zdolny zabić! zabić... własną matkę! Jakaś chełpliwość zadźwięczała w ostatnich słowach. Efekt był dźwięczny i silny.
Iza słuchała go zdjęta zgrozą.
— Ostatnie słowa, są tylko reminiscencyą teatralną, — rzekła twardo, — błyszczący, pusty i jaskrawy frazes!
Bruno gryzł wargi z chłodną wściekłością.