Archiwum październik 2014


paź 10 2014 Matka
Komentarze: 0

 — Pani otoczona tylu hołdami, iż przywykła je lekceważyć... Niech pani jednak pojmie, że ja nie jestem człowiekiem podobnym do innych! otóż i czuje odmiennie, nie tak, jak wszyscy. Ja... ja dla pani byłbym zdolny...

Zatrzymał się, szukając w wyobraźni jakiegoś porównania odtwarzającego ogrom porywu jego uczuć.
Znalazł -- potworność! i potem chłodnym oblewając się przed wywołanym obrazem, wyrzekł:
— Ja byłbym zdolny zabić! zabić... własną matkę! Jakaś chełpliwość zadźwięczała w ostatnich słowach. Efekt był dźwięczny i silny.
Iza słuchała go zdjęta zgrozą.
— Ostatnie słowa, są tylko reminiscencyą teatralną, — rzekła twardo, — błyszczący, pusty i jaskrawy frazes!
Bruno gryzł wargi z chłodną wściekłością.
styczen123 : :
paź 10 2014 Burza
Komentarze: 0

 Deszcz padał ulewny, skośnemi strugami jak siecią strun srebrnych przerzynając powietrze. Wiatr szamocąc drzewa uginał je do ziemi i wówczas z czubów ich tryskały obfite fontanny.

Iza wracała z konserwatoryum. Zdroje wody płynęły po ścieżkach leśnych, wiatr miotał jej suknią i szarpał kapelusz. Olbrzymie krucze włosy zerwawszy się ze szpilek, mokrym płaszczem okryły jej postać.
Wśrod drzew mignęła postać studenta. W pobliżu przystanku tramwajowego stał Bruno z parasolem.
— Służę pani — rzekł.
I z pewną chełpliwością i dumą dodał:
— Czekałem...
Wśród syczeń deszczu zabrzmiał kontrałtowy głos Izy, dźwięczący wyrzutem.
— Po co pan naraża swe wątłe płuca? mnie nic się nie stanie... O! widzi pan! z ochotą głowę na deszcz wystawiani! Ja lubię burzę.
styczen123 : :
paź 10 2014 Dowód
Komentarze: 0

 

On opromienić może najpospolitszą istotę, wieńcząc ją aureolą cnót urojonych, tak długo, dopóki miłość trwa. Spodloną nawet ostatecznie, w której moralną wartość nie wierzy, kocha jeszcze i przystraja fantazyą, dopóki pożąda jej zmysłami.
Kobieta zaś kocha dopóty, dopóki czcić i uwielbiać może, albo przynajmniej łudzić siebie, iż uwielbienie jeszcze trwa. Upadłego kochanka żałuje, wierzy w jego nieskalaną moralną czystość, wierzy pomimo oczywistych dowodów, pomimo wszystko. Częstokroć w namiętnem pragnieniu usprawiedliwienia docierając do takich zasadniczych głębin, w których w najbardziej skalanym człowieku tli jeszcze iskierka boskości.
styczen123 : :